27 grudnia w godzinach popołudniowych (czasu lokalnego) policja NYC zarządziła przeprowadzenie ewakuacji wieżowca należącego do prezydenta elekta Donalda Trumpa. Motywem policji, decydującym o rozpoczęciu akcji ewakuacyjnej, miał być podejrzanie wyglądający plecak, porzucony w okolicy gmachu.
Wg informacji osób uczestniczących w wydarzeniu akcję przeprowadzono bardzo sprawnie i szybko. Zgodnie ze słowami jednego z nowojorskich policjantów, porzucony plecak znaleziono w okolicy sklepu Niketown, mieszczącego się w budynku dostępnym szerszej publiczności. Plecak wzbudził podejrzenie i ostatecznie zdecydowano się wezwać oddziały wykwalifikowane w wykrywaniu bomb.
Rzecznik Departamentu Policji Nowego Jorku, pan Stephen Davis o godzinie 17 czasu lokalnego (czyli 23:00 w Polsce) poinformował o zakończeniu akcji ewakuacyjnej i opanowaniu sytuacji. Okazało się, że w plecaku, który przysporzył wszystkim tyle nerwów, znaleziono… zabawki dziecięce.
Donald Trump tymczasem znajdował się setki mil od swojego wieżowca na Manhattanie, przebywając na Florydzie w swej ekskluzywnej posiadłości Mar-a-Lago.
Telewizja NBC niedawno opublikowała reportaż, w którym ujawniła, że zarówno organy ścigania, jak i wojsko amerykańskie po elekcji Donalda Trumpa zostały przeszkolone w jaki sposób bezpiecznie przeprowadzić ewakuacje prezydenta z Manhattanu, w sytuacji istniejącego niebezpieczeństwa. Ponadto, przeprowadzono szkolenia dla pilotów samolotów wojskowych w celu ustalenia najlepszej lokalizacji dla śmigłowców, w przypadku konieczności lądowania w pobliżu Trump Tower i transportu prezydenta do bezpiecznej przystani.